Gdy zacząłem czytać ów artykuł i wyszło o jaką zmianę chodzi, automatycznie pomyślałem, że w przypadku portalu Marka Zuckenberga sporo organizacji o nastawieniu ideologicznym musi przeżywać dramat. Artykuł pokazał, że przewidziałem trafnie. Myślę też, że w najbliższych dniach można się spodziewać kolejnych komunikatów, w których będzie się informować o tym, że Zuckenberg traci masowo użytkowników na rzecz nowej przystani dla postępowej i demoliberalnej społeczności, platformy Bluesky. Zaproponowane przez właściciela Facebooka zmiany są jednak tak istotnym krokiem na drodze dbania o wolność słowa, że wyjątkowo warto zapomnieć na chwilę o tym jak w dużej mierze przyłożył on rękę do panoszenia się lewackich zamordystów i koniecznie pochwalić za tę decyzję. Notki społeczności, które wymyśliła ekipa Muska, to jest istne arcydzieło wolności słowa. Bardzo dobrze, że Zuckenberg to zrozumiał i jak na razie nie poddaje się szantażom. Zawsze wierzyłem, że większość ludzi nie jest podatna na skrajne zaangażowanie się w ideologię zarówno po stronie lewej jak i prawej. Zaczadzenie ideologiczne zawsze było domeną mniejszości każdego spektrum poglądów. Ludzie raczej chcą uczciwej wymiany myśli budowanej na prostych prawdach. Problemem tylko stało się to, że w ostatnich dekadach działał narzucony z samej góry elit, mechanizm wywoływania strachu, który skutecznie ludzi nauczył obojętności wobec ideologicznych wyznaczników tego co jest poprawne, stąd lewicowe totalniactwo mogło przejąć kontrolę nad publikowanymi treściami w internecie. Wystarczyło dać ludziom narzędzie, by sami mogli zaopiekować się obroną przed toksycznymi i fałszywymi treściami, i natychmiast przyniosło to pozytywny efekt. Obojętna dotąd większość chcąca normalnej wymiany poglądów, kulturalnego sporu, jak pokazał przykład portalu X, natychmiast wyparła skrajnie ideologiczną mniejszość i nagle okazało się, że ludzie nie chcą ideologicznej inkwizycji tylko bezpośrednich źródeł, na podstawie których sami będą mogli sobie wyrobić opinię. Taka zmiana uderza także w sensowność różnych inicjatyw typu „Demagog”, które w dużej mierze stały się sponsorowanymi za pieniądze podatników ośrodkami dla funkcjonariuszy niejednokrotnie politycznych, arbitralnie decydujących o tym który pogląd ma zostać poddany weryfikacji, a który nie. W efekcie ogromna większość weryfikowanych w ten sposób informacji była prawicowej i konserwatywnej proweniencji. Funkcjonowanie notek społeczności prędzej czy później wyprze i tę formę pośredniej cenzury, a za tym pójdzie także refleksja nad jakością przekazu informacyjnego w mediach tradycyjnych. Dziennikarze takich mediów nie będą mogli bez refleksji pleść co im się podoba, bo ludzie mając alternatywę budowanej przez samych siebie bazy rzetelnego weryfikowania informacji, będą rezygnować z mediów tradycyjnych na rzecz tworzonej przez siebie jakości.