Ciekawe wątki zamachu w Rosji
Zamach przeprowadzony w Crocus City Hall pod Moskwą w kilku aspektach wydaje się naprawdę wyjątkowy. Nie tylko jeśli chodzi o szczegóły samego zamachu, ale także ze względu na przenikające do mediów i internetu informacje dotyczące udanego zatrzymania wykonawców. Oficjalnie podaje się, że łączna liczba ofiar śmiertelnych to 93 osoby. Do zbrodni przyznaje się ISIS, co bywa interpretowane jako ewentualna odpowiedź za udział Rosji w walkach przeciwko tej organizacji na terenie Syrii, a także Mali.
Udostępnij
Nie chcę na tym etapie stwierdzać czegokolwiek jako bezdyskusyjnego. Każdy zamach terrorystyczny, na ogół nawet jeśli zostaje oficjalnie przedstawiony jako całkowicie wyjaśniony, to do końca takim pewnie nie jest. Miejsce tego zamachu dodaje kolejnego argumentu, by wszelkie natychmiastowe doniesienia na jego temat traktować z dozą sceptycyzmu. Ale pojawiły się pewne informacje, które aż proszą się o skomentowanie.
Po pierwsze zdumiewa mnie fakt, że do zamachu z bronią w ręku, przeprowadzonym w wielkim budynku sali koncertowej, ktoś wymyślił dołożyć element z podpalonym dachem. Dach ten pod wpływem pożaru zawalił się na miejsca siedzące w sali, w której odbywał się koncert. Terroryści zdecydowali się zatem na to, by nie tylko dostać się do budynku i zabijać ludzi z broni maszynowej oraz wysadzając ładunki wybuchowe, ale także by dostać się na dach i dokonać jego podpalenia wymagającego raczej fachowej wiedzy, by odnieść tego rodzaju skutek z jego zawaleniem się na publiczność. Nasuwa się pytanie: jak zamachowcy dostali się na dach? Tego rodzaju pożaru nie mógł dokonać jeden człowiek. Musiało go dokonać kilka osób fachowo poinstruowanych i chyba nie przesadzę jeśli powiem, znających dobrze konstrukcję budynku, by wiedzieć gdzie podkładać ogień.
Kolejny wątek, to zatrzymanie podejrzanych o dokonanie zamachu terrorystów w obwodzie tuż przy granicy z Ukrainą, co oczywiście zostało natychmiast zinterpretowane przez oficjalne źródła rosyjskie jako pretekst do oskarżania Ukrainy o zorganizowanie tego zamachu. Niedługo po jego dokonaniu ogłoszono, że służby rosyjskie poszukują białego samochodu marki Renault. Zdumiewający komunikat choćby tylko z tego powodu, że skoro terrorystom udało się uciec z miejsca zamachu, to w chwili ogłoszenia takiego komunikatu, w całej Rosji w jednym momencie niezliczona ilość pojazdów tego typu stała się potencjalnym samochodem uciekających zamachowców. To jest proszenie się o komplikujący prace służb chaos. Zastanawiające jest też to, że ludzie dokonujący zamachu pod Moskwą decydowaliby się uciekać z miejsca zbrodni dokładnie takim samym pojazdem jaki posłużył im do tego, by się na jej miejsce dostać, aż pod granice z Ukrainą. W trakcie zatrzymania znaleziono przy nich dowody zbrodni oraz określono narodowość tadżycką. Jak na tak perfekcyjnie przeprowadzony atak terrorystyczny, trzeba przyznać, że pomysł na ucieczkę wydaje się wręcz obrażający inteligencję.
Ale co najbardziej ciekawe, to fakt, że Rosja była ostrzegana na początku marca przez służby krajów natowskich, że tego rodzaju atak jej grozi. Sam Wladimir Putin zignorował te ostrzeżenia nazywając je próbą „szantażu i zastraszania”. Nawet jeśli wówczas prezydent Rosji chciał wykorzystać tego typu informacje, by użyć ich w walce propagandowej z Zachodem, to byłoby absurdem jednocześnie sądzić, że faktycznie tego typu ostrzeżenia rosyjskie służby potraktowałyby jako coś nie wartego działań, a już na pewno wówczas, gdyby miały je tego typu doniesienia zaskoczyć. Czy Rosja mogła pozwolić sobie na tego typu zamach w sytuacji, gdy otrzymała jasny sygnał z kilku państw natowskich o możliwości przeprowadzenia takiego ataku? Rzecz wydaje się dalece absurdalna, a jednak tego typu scenariusz wyłania się z oficjalnych przekazów jakie do nas do tej pory dotarły.
Sytuacja jest oczywiście rozwojowa, bo w obliczu wojny na Ukrainie, taki zamach terrorystyczny w oczywisty sposób staje się obiektem podejrzeń o kolejną – po wielu poprzednich – prowokację samych służb rosyjskich lub co najmniej otwarcia drogi do jego przeprowadzenia, aby użyć jej jako „casus belli” do rozpoczęcia dużej operacji ofensywnej wojsk rosyjskich na Ukrainie. Pikanterii temu dodaje fakt, że dosłownie wczoraj media obiegły informacje, że w Rosji konflikt na Ukrainie oficjalnie określono terminem „wojna” dopiero drugi raz, chociaż stosowanie takiego terminu do jego opisu w samej Rosji jest karane.
Komentarze tylko dla zarejestrowanych użytkowników
Zaloguj się | Rejestracja