Polska – Holandia. Po trudnym, a przed najtrudniejszym meczem.
Zaczęło się od tego, że w meczach towarzyskich poprzedzających wyjazd do Niemiec straciliśmy najważniejszego zawodnika naszej drużyny. Najważniejszego teoretycznie, bo w praktyce różnie to potem bywało. Nie mniej, nie dało się nie trafić na jęki sygnalizujące katastrofę w nagłówkach newsów portali internetowych, zwłaszcza, że do tego jednoosobowego grona doszedł także Arkadiusz Milik. Ja jednak przypomniałem sobie występ Lewandowskiego w Katarze z 2022 roku i nie dałem się uwieść tej atmosferze sceptycyzmu. Dla mnie na ten moment nasza legenda reprezentacyjna nie odgrywa już tak istotnej roli kluczowego zawodnika w ataku jak w minionych latach. Prowadzony tym spostrzeżeniem, gdy czytałem ów nagłówki, w myślach przewidywałem, że mamy w swojej drużynie napastników takiej klasy, którzy bez problemu są w stanie nam go zastąpić, bo gole nie tyle biorą się z dobrze oddanego strzału, ale przede wszystkim z perfekcyjnych dograń, a w drugiej linii mamy zawodników, którzy potrafią to robić świetnie. Szymański, Zieliński czy ze skrzydła młody Zalewski. Gdy oni zagrają piłką perfekcyjnie, gola strzeli każdy. Możecie mi nie wierzyć, ale mnie gol Buksy szczególnie nie zaskoczył. Nie zareagowałem też na niego wrzaskiem radości. Mecz w zasadzie się dopiero zaczął, a na tym etapie gol niczego nie gwarantuje.
Udostępnij
Niestety w pierwszej połowie pomimo gola Buksy nic nie napawało optymizmem. Holendrzy w każdej sekundzie meczu zaznaczali swoją piłkarską wyjątkowość i nasi piłkarze nie za wiele mogli na tym tle zdziałać. Pierwszy gol Holendrów był od początku do końca tego konsekwencją. Padł w momencie, gdy Holendrzy grali najgroźniejszą piłkę jaką udało im się grać do tej chwili, co było ewidentnym znakiem, że w pełni rozwinęli swoje skrzydła. Teraz już pozostało jedynie czekać na koniec pierwszej części meczu i liczyć na to, że w szatni nasi piłkarze zostaną odpowiednio zmotywowani przez trenera i siebie nawzajem, aby chociaż utrzymać wynik.
Druga połowa w wykonaniu Polaków w istocie wyglądała tak, jakby to się udało. W wielu momentach widać było, że nie przyjechali do Niemiec biegać po boisku, a po prostu grać jak najlepsza piłkę. Statystyki strzałów na bramkę pokazują, że jest wśród naszych piłkarzy pewność siebie, której nie było widać dwa lata temu w Katarze. Tam grając przeciwko znacznie słabszej drużynie niż Holandia nie potrafili być tak groźni. Ewidentnie widać było w dzisiejszym meczu, że zawodnicy, którzy mieli okazję w Katarze grać, w potyczce z Holendrami wykazywali się brakiem kompleksów i lepszym przygotowaniem taktycznym. Pomimo tego, że spodziewałem się „obrony Częstochowy”, piłkarze naszej reprezentacji wciąż grali o zwycięstwo. Nie tylko przed ale i po utracie drugiego gola. To pozwala wierzyć, że w meczu z Austrią zwycięstwo jest w naszym zasięgu, chociaż naszego kolejnego przeciwnika nie można w żadnym stopniu lekceważyć, a powinno traktować się go tak jak byłaby to Holandia lub Francja. Piłkarze wielu drużyn poziomu średniego, jaką jest i nasza reprezentacja, posiadają w swoich szeregach indywidualności, które w meczach o wszystko robią ogromną różnicę. W listopadzie ubiegłego roku Austria wygrała mecz towarzyski z Niemcami 2:0. Może był to tylko mecz towarzyski, ale poniższe obrazki pokazują jednoznacznie, że nie dokonali tego w starciu z drużyną reprezentacyjnych rezerw Niemiec, a i jeszcze naprawdę w dobrym stylu.


Jak widać zmotywowana byle powodem potrafi grać na sto pięćdziesiąt procent i tego trzeba będzie się spodziewać, zwłaszcza jeśli w jutrzejszym meczu z Francją zejdzie z boiska pokonana. Dlatego jeśli Lewandowski wejdzie w kolejnym meczu na boisko, dobrze by było gdyby podniósł wartość piłkarską naszej drużyny, a nie wpłynął negatywnie na percepcję boiskową reszty zespołu. Najlepszym chyba na to sposobem byłoby takie założenie taktyczne, by zapomnieć o grze „na Lewego”, a zacząć traktować go jak każdego innego napastnika – Buksę, Piątka, Świderskiego. Dzisiejszy mecz pokazał, że to cała druga linia w naszej reprezentacji odgrywa kluczową rolę, a nie jeden czy dwóch zawodników. Tego powinna się pamięć naszych piłkarzy trzymać i dokładnie na tym bazować. Z odrobiną pomocą transcendencji wszelkiej, zwycięstwo naszej reprezentacji wierzę, że byłoby nieuniknione.
Komentarze tylko dla zarejestrowanych użytkowników
Zaloguj się | Rejestracja