Niestety w pierwszej połowie pomimo gola Buksy nic nie napawało optymizmem. Holendrzy w każdej sekundzie meczu zaznaczali swoją piłkarską wyjątkowość i nasi piłkarze nie za wiele mogli na tym tle zdziałać. Pierwszy gol Holendrów był od początku do końca tego konsekwencją. Padł w momencie, gdy Holendrzy grali najgroźniejszą piłkę jaką udało im się grać do tej chwili, co było ewidentnym znakiem, że w pełni rozwinęli swoje skrzydła. Teraz już pozostało jedynie czekać na koniec pierwszej części meczu i liczyć na to, że w szatni nasi piłkarze zostaną odpowiednio zmotywowani przez trenera i siebie nawzajem, aby chociaż utrzymać wynik.

Druga połowa w wykonaniu Polaków w istocie wyglądała tak, jakby to się udało. W wielu momentach widać było, że nie przyjechali do Niemiec biegać po boisku, a po prostu grać jak najlepsza piłkę. Statystyki strzałów na bramkę pokazują, że jest wśród naszych piłkarzy pewność siebie, której nie było widać dwa lata temu w Katarze. Tam grając przeciwko znacznie słabszej drużynie niż Holandia nie potrafili być tak groźni. Ewidentnie widać było w dzisiejszym meczu, że zawodnicy, którzy mieli okazję w Katarze grać, w potyczce z Holendrami wykazywali się brakiem kompleksów i lepszym przygotowaniem taktycznym. Pomimo tego, że spodziewałem się „obrony Częstochowy”, piłkarze naszej reprezentacji wciąż grali o zwycięstwo. Nie tylko przed ale i po utracie drugiego gola. To pozwala wierzyć, że w meczu z Austrią zwycięstwo jest w naszym zasięgu, chociaż naszego kolejnego przeciwnika nie można w żadnym stopniu lekceważyć, a powinno traktować się go tak jak byłaby to Holandia lub Francja. Piłkarze wielu drużyn poziomu średniego, jaką jest i nasza reprezentacja, posiadają w swoich szeregach indywidualności, które w meczach o wszystko robią ogromną różnicę. W listopadzie ubiegłego roku Austria wygrała mecz towarzyski z Niemcami 2:0. Może był to tylko mecz towarzyski, ale poniższe obrazki pokazują jednoznacznie, że nie dokonali tego w starciu z drużyną reprezentacyjnych rezerw Niemiec, a i jeszcze naprawdę w dobrym stylu.

Jak widać zmotywowana byle powodem potrafi grać na sto pięćdziesiąt procent i tego trzeba będzie się spodziewać, zwłaszcza jeśli w jutrzejszym meczu z Francją zejdzie z boiska pokonana. Dlatego jeśli Lewandowski wejdzie w kolejnym meczu na boisko, dobrze by było gdyby podniósł wartość piłkarską naszej drużyny, a nie wpłynął negatywnie na percepcję boiskową reszty zespołu. Najlepszym chyba na to sposobem byłoby takie założenie taktyczne, by zapomnieć o grze „na Lewego”, a zacząć traktować go jak każdego innego napastnika – Buksę, Piątka, Świderskiego. Dzisiejszy mecz pokazał, że to cała druga linia w naszej reprezentacji odgrywa kluczową rolę, a nie jeden czy dwóch zawodników. Tego powinna się pamięć naszych piłkarzy trzymać i dokładnie na tym bazować. Z odrobiną pomocą transcendencji wszelkiej, zwycięstwo naszej reprezentacji wierzę, że byłoby nieuniknione.